10/01 - syn nr2 był wolontariuszem WOŚP. Musiał rano jechać do Ł.
ponieważ w mieście rodzinnym nikt nie odważył się zorganizować
sztabu... taki mamy tu klimat, bijący Toruń na łeb. Koło południa
zawiozłam mu kanapki, co w moim mniemaniu czyni ze mnie wzorcową
matkę :P
Po południu zrobiłam sobie mapę marzeń na ten rok.
jezu, miasto duże, niegdyś wojewódzkie i bez sztabu WOŚP? aż trudno uwierzyć. a dzielny syn kwestował tam czy w O?
OdpowiedzUsuńKwestował w O. Na całe. 50-tysięczne miasto było 20 wolontariuszy, chodzili z osobami towarzyszącymi, żeby nikt im nie wtłukł. W centrum handlowym zbierało małżeństwo, któremu urodziły się 3 mce temu bliźnięta wyratowane dzięki sprzętowi od WOŚP i chłopcy z poprawczaka... Jakiś punkt był w Stora Enso, która produkuje "puszki" dla WOŚP.
OdpowiedzUsuń