niedziela, 10 stycznia 2016

10.2016

10/01 - syn nr2 był wolontariuszem WOŚP. Musiał rano jechać do Ł.
           ponieważ w mieście rodzinnym nikt nie odważył się zorganizować
           sztabu... taki mamy tu klimat, bijący Toruń na łeb.  Koło południa
           zawiozłam mu kanapki, co w moim mniemaniu czyni ze mnie wzorcową
           matkę :P
           Po południu zrobiłam sobie mapę marzeń na ten rok.


2 komentarze:

  1. jezu, miasto duże, niegdyś wojewódzkie i bez sztabu WOŚP? aż trudno uwierzyć. a dzielny syn kwestował tam czy w O?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kwestował w O. Na całe. 50-tysięczne miasto było 20 wolontariuszy, chodzili z osobami towarzyszącymi, żeby nikt im nie wtłukł. W centrum handlowym zbierało małżeństwo, któremu urodziły się 3 mce temu bliźnięta wyratowane dzięki sprzętowi od WOŚP i chłopcy z poprawczaka... Jakiś punkt był w Stora Enso, która produkuje "puszki" dla WOŚP.

    OdpowiedzUsuń