Rano wzięliśmy psa i poszliśmy na długi spacer po polach i lesie. Wróciliśmy na kawę i przywiezioną z Poznania babkę truflową z wiśniami, i pojechaliśmy na Czarną Górę. Jednak nie, nie lubię kurortów - zapamiętane latem senne miasteczko zamieniło się w zatłoczony, zapchany samochodami,upstrzony straganami, kolorowym budami i banerami koszmar. Wysiedliśmy na chwilę, ale zaraz zdecydowaliśmy aby pojechać w góry. Te widoki... Po drodze spotkaliśmy stadko saren, które pasły się przy drodze tak blisko, że nie wysiadając z samochodu mogliśmy patrzeć w te wielkie, czarne oczy. I tylko niepokojąco brzmiały zapowiedzi odwilży.
Zapowiada się przedwczesne przedwiośnie :( Może jednak przez ten czas, gdy jesteście, śnieg się utrzyma ? Czego mocno życzę :)) I odkrycia wielu pięknych/bo odludnych miejsc :))
OdpowiedzUsuń