24/01 - rano moment banalny, a powodujący, że ciepło rozlewa
mi się w okolicach serca. Olo na parapecie :) w całokształcie
ciepłego domu, ciepłego łóżka i ciepłej herbaty.
Koło 10-tej wskoczyłam na 3 godz do br2. Trochę zrobiłam, więc
jestem spokojniejsza. Wracając z Tesco wpadłam na D., który leciał
wysłać lotto i kupić sobie drona. Zaprosił mnie na gorącą czekoladę.
Rozstanie i oddzielne zamieszkanie, to jedna ze szczęśliwszych decyzji
w moim życiu...
Wieczorem rozpoczęliśmy z I. nowe anime :)
ech... kiedy wyjeżdżaliśmy z domu nasza czarna kota siedziała na parapecie i tak patrzyła. aż mi się nie chciało wyjeżdżać. koty w domu to dla mnie zawsze ostoja ciepła, takie przymilne, przytulne puszki. lubię je bardzo, nawet jeśli bez wzajemności;)
OdpowiedzUsuńOj tak, nawet bez wzajemności - gdy widzę je w oknach na parapetach tak mi zawsze cieplej :))
OdpowiedzUsuń