środa, 20 stycznia 2016

19/366

Listy. Listy ze zdjęciami. Pozdrowienia z Wiednia.
Cała rodzina (z najmłodszym włącznie!) wcina jak szalona przyrządzone przeze mnie opiekane śledzie. Tylko ja pozostaję sceptyczna, bo... to nadal śledź. Ale kiedy G. z pełnymi ustami ("wzór dobrego wychowania" - przypominam) mówi "śledzik pyszny, wspaniały, wyborny!" to trudno powstrzymać się od śmiechu i radości.
Powoli szykujemy się do wyjazdu. Planujemy pobyt. I chyba skuszę się (jeśli można nie będąc kuracjuszem) na kąpiel termalną w "Zdroju Wojciech". No i w ogóle marzy mi się tygodniowy pobyt tam. To już ten wiek, że można jeździć do wód;)

2 komentarze:

  1. "Zdrój Wojciech" wygląda imponująco, więc zdecydowanie TAK, bez żadnego uzasadnienia... chyba, że chcesz się czuć jak XIX-wieczna (?) arystokracja :))
    Opiekane śledzie są super ! i niewiele mają wspólnego z tym solonym i surowym, polecam i nie dziwię sie G :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skubnęłam tego śledzia. no niby nie smakuje jak śledź, ale ja mam blokadę. jak zrobiłam opiekane filety z innej ryby to wcinałam na potęgę:)
      prawda, że piękne te obiekty? bardzo chcę je zobaczyć na żywo. no i może skorzystać?:)

      Usuń