sobota, 2 stycznia 2016

2/366

Pojechaliśmy do moich ulubionych, cichych Gąsek. Tym razem nie tylko były ciche: były też wyludnione, mroźne i piękne. Krótki spacer po plaży, bardzo wiało i mróz już dawał się we znaki. Nadal lubię tam wracać, jakoś... tam "morze" jest po prostu inne, bardziej moje niż te rozkrzyczane kołobrzeskie trotuary (ale Kołobrzeg lubię i tak;P) .
Na obiad wstąpiliśmy, kolejny raz, do maleńkiej pizzerii. Tym razem zamówiliśmy ryby. Postanowiłam spróbować ichniego pstrąga z pieca, bo robię w domu i jakoś mnie nie zachwyca więc... Ten zachwycił. Bez dwóch zdań. Pani była tak miła, że zdradziła mi kilka sposobów na udoskonalanie ryby pieczonej domowym sposobem (bo sekretem jednak jest piec z bardzo wysoką temperaturą, oczywiście nie da się jej osiągnąć w domowym piekarniku). Wyszłam zachwycona klimatem, obsługą, no i rybą:)




2 komentarze:

  1. To zrobiliście objazd wszystkich okołokołobrzeskich kurortów :) Zazdroszczę tych pustych plaż i morza tylko dla siebie ! I cieszę się, że udało się Wam ten wyjazd zorganizować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, jak ja lubię te okolice w zimie! W ogóle bardzo udany to był wyjazd, bardzo potrzebowaliśmy odpocząć, zmienić klimat, otocznie. I nic (poza kawą i herbatą) nie robić!

    OdpowiedzUsuń