poniedziałek, 25 stycznia 2016

25/366

Rano zaspaliśmy na śniadanie przygotowane na 8:30! Popatrzyłam w okno spływające deszczem, tak się kończy marzenie o pobudce i porannym zachwycie spojrzeniem na ośnieżone szczyty gór. Mimo bólu głowy pojechaliśmy na Spaloną. To piękna droga, ale.... kiedy wszystko topnieje i spływa odkrywa ruiny, zadrapania, wieloletnie zaniedbania. Szkoda. Za to w schronisku Jagodna postanowiliśmy zaszaleć: zamówiliśmy grzane piwo korzenne, kawę i racuchy z jagodami. Przy kasie okazało się, że nie mamy gotówki! Uzbieraliśmy po kieszeniach i jak ostatnie żule zostaliśmy z kuflem piwa:) W schronisku rezydowały dwa koty, co wystarczyło aby polubić to miejsce. I jeszcze ściany pełne półek z książkami. I ten leniwy, przytulny klimat. 

1 komentarz:

  1. Ojej :( Smutne z tą pogodą :(( Mam nadzieję, że odkryjecie więcej takich przytulnych miejsc, gdzie także obsługują karty kredytowe :) Bardzo zaskakują te mnie jagody :)) Jakoś mam w głowie, że mrożone nie nadają się do wypieków, bo gorzknieją, ale może coś źle mi się poukładało.

    OdpowiedzUsuń