wtorek, 2 lutego 2016

27/366

Mama mówiła, że Lądek Zdrój jest smutny, brzydki i zaniedbany. Więc postanowiliśmy przekonać się. Zdrój Wojciech... och! Naprawdę wygląda tak, jak na zdjęciach. Cudowny, klimatyczny i bardzo swojski mimo pierwszego wrażenia przepychu i bogactwa. Z pomocą Trip Advisora odkryłam absolutnie cudowną kawiarnię w bibliotece. Zakochałam się w tym wnętrzu, w tarcie na chrupkim spodzie, z mascarpone i konfiturą z dyni i pomarańczy. I jeszcze przemiła właścicielka. 
Lądek Zdrój faktycznie dość mocno zaniedbany, ale nie tak ponury, jak opisywała mama. To miasteczko ma sporo perełek: piękną zabudowę, stare wille, małe mostki nad Białą Lądecką. I chyba zdecydowanie służy mu lato, które wiele potrafi ukryć, ozielenić i ozłocić.
Pojechaliśmy aż do czeskiej granicy. Po drodze widoki na Śnieżnik, Czarną Górę. Obłędne, zachwycające. I odkrycie, że tuż za czeską granicą, w Javorniku, mieści się sklep, w którym za złotówki można kupić czeskie słodycze, alkohole i artykuły spożywcze. G. był mocno zdziwiony moimi westchnieniami zachwytu nad Lentilkami, Kocimi Języczkami czy cukierkami Bon Pari:)

2 komentarze:

  1. Masz nosa do odkrywania takich niezwykłych miejsc... Bardzo mnie zaciekawił Zdrój Wojciech, może sam Lądek mniej :) szczególnie o tej porze roku, chociaż pewnie tłumów teraz nie było, co stanowiłaby ogromny plus.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lądek jest zaskakująco duży. Więc tam i w sezonie nie ma takich tłumów jak w Kołobrzegu. A Zdrój Wojciech naprawdę zaskakuje, jest pięknym, bardzo stylowym i zadbanym obiektem. W ogóle cały Lądek zrobił na mnie dobre wrażenie, na jakiś wydłużony weekend chętnie bym przyjechała:)

    OdpowiedzUsuń