14/02 - Walentynki. Co za ironia losu - ale ciąg dalszy raczej na blog
pt. życiowe dramaty lub paradokument: dlaczego ja ?
Byłam sama i wymyśliłam sobie przyjemne i luksusowe (???)
spędzenie czasu w wannie oglądając film. Ustawiłam laptopa
na podwyższeniu, nalałam wody, weszłam do wanny. Gdy ułożyłam
się bokiem, za cholerę nie widziałam ekranu, odsunęłam komputer,
lecz doprawdy, leżenie w wannie bokiem i wyciąganie szyi,
to średnia przyjemność. Usiadłam wobec tego w poprzek wanny,
po turecku. Zdecydowanie, było to pseudo luksus...
Zadzwonił D., spotkaliśmy się, kupił mi z przeceny w Tesco czapkę
i rękawiczki, a ja jemu w Rossmanie rękawicę kąpielową.
To było naprawdę fajne i przyjemne :)
no właśnie. przyznam, że kiedy widzę zdjęcia tych kąpieli z winem/książką/filmem to mam wrażenie, że najfajniej to wygląda na zdjęciu. a w praktyce wiąże się z wieloma niedogodnościami.
OdpowiedzUsuńSprawdzone w praktyce... w mojej wannie to porażka :D
OdpowiedzUsuń