poniedziałek, 15 lutego 2016

42/366

Dokonałam przewrotu pałacowego, odwołałam księgowego i zostałam w domu. Zrobiłam osiem spacerowych kilometrów z Zaspą, powylegiwałam się i zmobilizowałam do zrobienia wege gołąbków. Dlaczego tyle lat uznawałam, że to mega upierdliwe danie? Bo zawsze miałam masę roboty w wykrawaniem głąba, z parzeniem liści. Tymczasem wystarczyło kupić kapustę włoską, które liście nie przylegają ściśle, oderwać je i hurtem i... sparzyć (???) w mikrofali. Kocham internet  i jego porady wydatnie poprawiające jakość mojego żywota!

2 komentarze:

  1. Jak czytam o tych Twoich wyczynach kulinarnych, to jadłabym bez mrugnięcia okiem, mimo, że nie znoszę ani gołąbków, ani połączenia pomarańczy z czekoladą :)) Ale tez wiem, jakie cuda Ci wychodzą :*

    OdpowiedzUsuń
  2. tych gołąbków akurat nie polecałabym. rozgotowały się i są... jak to L. podsumował "ładnie pachną". kiedy zapytałam o smak była chwila milczenia i "ładnie pachną". tak, ładnie pachną. ale w konsystencji są nieci bezkształtną breją w liściach rozmemłanej kapusty:)

    natomiast ciasto - TAK. je polecam!:)

    OdpowiedzUsuń