poniedziałek, 15 lutego 2016

41/366

No cóż. Głowa siwieje a piżama z Garfieldem nadal cieszy:)
Wieczorem mały kryzys psio-ludzki. Wybrnęłam dzielnie, bez paniki, bez pomocy. Brzmi dziwnie ale dla mnie to jednak jakiś powód do dumy.

2 komentarze:

  1. Jestem pełna podziwu na Twoje radzenie sobie z piesełkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. chwila zawahania była. ostatecznie uznałam, że na spacer mogę ją wziąć na pasku;) a wzięłam w obroży po Ś.P. Piracie... dla mnie cenne jest to, że nie uległam panice i mamie, która biadoliła "i co teraz? co ty zrobisz". no jednak dało się wymyślić.

    OdpowiedzUsuń