środa, 13 kwietnia 2016

103/366

Dzień do dupy jest dniem do dupy i żaden dzień czekolady tego nie zmieni. Wieczorem, w deszczu, podreptałam do sklepu, kupiłam trzy tabliczki czekolady i upiekłam ciasto z przepisu w Kwestii Smaku. Przy robieniu polewy okazało się, że jedna z czekolad, o której myślałam że jest mleczna była... mleczna z nadzieniem krówkowym. Ale wykorzystałam ją do zrobienia polewy i tym samym odkryłam, że to fajny patent na smak i konsystencje polewy. Przyjmuję zakłady, że skoro wysoko oceniłam jej przydatność, to za chwilę zostanie wycofana z produkcji.Kiedy ciasto już wystygło, kiedy udekorowałam je polewą to byłam tak senna i zmęczona, że... nawet nie chciało mi się spróbować. Zaiste, sposób obchodzenia świąt wszelakich mam specyficzny.

2 komentarze:

  1. Reasumując, miałaś dzień prezydencki, co od razu brzmi szykowniej :D
    Ale jak sobie wyobraziłam, że wstałaś rano i to ciasto czekoladowe stało (nietknięte)... aż mnie skręciło z zazdrości :))

    OdpowiedzUsuń
  2. tknięte, tknięte. L. wrócił z roboty o czwartej rano i zeżarł połowę. ale polewa wyszła piękna, miękka i błyszcząca:)
    i jakie fajne śniadanie dziś. ja jednak uwielbiam mieć ciacho do porannej kawy:)

    OdpowiedzUsuń