Z wtorku nie zapamiętałam właściwie nic.
Więc uznaję, że warto udokumentować fakt, iż na widok niespodzianki/prezentu zostawionego pod poduszką przez koty nie umarłam. Następnym razem w łóżku niech czeka książka, perfumy, czekoladki. A nie uduszona mysz.
Jako umiarkowana, ale jednak zwolenniczka spiskowych teorii zakładam, że ten zbieg okoliczności ze zwłokami myszy, poza oddaniem i miłością kotełów do Ciebie, miał posłużyć rozładowaniu mojego napięcia podczas czekania na lekarkę. O ! :)
OdpowiedzUsuńku tej teorii chętnie się przychylę:)
OdpowiedzUsuńale brr. i pomyśl - co one mi przytargają, kiedy już pójdziesz ma zabieg? kreta? jeża? łabędzia? głowę konia jak w "Ojcu Chrzestnym"?