czwartek, 21 kwietnia 2016

110/366

Z wtorku nie zapamiętałam właściwie nic.
Więc uznaję, że warto udokumentować fakt, iż na widok niespodzianki/prezentu zostawionego pod poduszką przez koty nie umarłam. Następnym razem w łóżku niech czeka książka, perfumy, czekoladki. A nie uduszona mysz.

2 komentarze:

  1. Jako umiarkowana, ale jednak zwolenniczka spiskowych teorii zakładam, że ten zbieg okoliczności ze zwłokami myszy, poza oddaniem i miłością kotełów do Ciebie, miał posłużyć rozładowaniu mojego napięcia podczas czekania na lekarkę. O ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ku tej teorii chętnie się przychylę:)
    ale brr. i pomyśl - co one mi przytargają, kiedy już pójdziesz ma zabieg? kreta? jeża? łabędzia? głowę konia jak w "Ojcu Chrzestnym"?

    OdpowiedzUsuń