20/04 - kiedy okazało się, że moja pralka zastrajkowała, poczułam, że to wszystko
jest ponad moje siły... ale wcześniej, gdy pielęgniarka zapisywała wyznaczony
termin na białej sali, zdziwiła się, że nie ma moich danych w bazie
szpitala. I poczułam to, czego - wiem, że banalne - nie doceniam,
nie celebruje... czasem mi przemknie, że tak jest... więc - mojej niebytności
w szpitalu przez 18 lat.
Po południu pan w sklepie z częściami samochodowymi poszedł do mojego
auta, sam ! na oględziny, następnie przyniósł bańkę z czymś i papier, starł, to
co brałam za otarcie i poinstruował mnie, co mam robić dalej.
Myślałam, że się popłaczę z wdzięczności :)
W nagrodę na dzielne przetrwanie tego dnia, za namową eM :*
Czekolada :D (nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale pomyślałam o zdjęciu,
gdy już trochę wypiłam).
piękna, dorodna, grzechu warta czekolada!:)
OdpowiedzUsuńtak, w sumie ja też - poza okolicznościami porodowymi - nie leżałam w szpitalu. moja mama też nie. i właściwie moja babcia też nie. dopiero w znacznie starszym wieku. więc podświadomie traktowałam pobyt szpitalny jako coś wyjątkowego.
a pralka faktycznie się zepsuła? bo w mojej nie działał jeden z programów. to praliśmy przez kilka miesięcy na innych. i ostatnio włączyłam ten felerny i... wszystko pięknie się wyprało:)
OdpowiedzUsuń