poniedziałek, 4 kwietnia 2016

93/366

Sobotni poranek z niespodziewaną pobudką: u sąsiadków już od siódmej rano działa maszyna krusząca i skuwająca beton i przygotowująca grunt do położenia kostki. Nie planowałam tak wczesnego wstania ale na dobre wyszło. Bo zrobiłam zakupy, trzy pralki prania, upiekłam ciasto dla mamy. Nałożyłam maskę na włosy (ta drożdżowa jest obłędna! zostawia włosy miękkie ale jakby pogrubione i bardzo podatne na układanie), odsarniłam nogi, zrobiłam peeling kawowy. I jeszcze pomogłam dziecku w rękodzielniczym przygotowaniu urodzinowej laurki dla babci.
Popołudnie spędziliśmy z jubilatką nad jej tortem urodzinowym, moim ciastem i przy podarowanym radiu nastawionym na częstotliwość grającą polskie evergreeny:)

[a ciasto to hulający po internetach "leśny mech" na bazie szpinaku. smaczny, fajny, ładny. muszę tylko wymyślić alternatywę dla kremu na kremówce, bo mam wrażenie że jest on zbyt tłusty i za ciężki]

2 komentarze:

  1. Widziałam to ciasto, wygląda efektownie, ale naprawdę nie czuć szpinaku w smaku ? a jakie owoce dodałeś ? bo widziałam na zdjęciach z granatem.
    To dzielnie zniosłaś pobudkę. Ja w takich sytuacjach okropnie się rozżalam.

    OdpowiedzUsuń
  2. w surowym czuć. w upieczonym absolutnie nie. natomiast w tym cieście jest dużo oleju i ono jest dość ciężkawe, ja nie przepadam za tak tłustymi ciastami. tak, zrobiłam z granatem. wygląda naprawdę fajnie:)

    OdpowiedzUsuń