czwartek, 21 kwietnia 2016

109/366

Po porannej reprymendzie od księgowego spodziewałam się, że planowane z nim spotkanie odbędzie się w bardzo napiętej atmosferze. Tymczasem pan znów mnie zaskoczył, był miły, żartował i... słowem nie nawiązał do tej reprymendy. Nie pojmuję. Za stara jestem, żeby mi takie emocjonalne huśtawki fundować.

I zachwyt. Dużo zachwytów. Tych obiecujących, tych bardzo przemawiających do wyobraźni. A po ciężkim poprzednim tygodniu takie trwonienie czasu bardzo było potrzebna, miłe i budujące.

2 komentarze:

  1. No jak... Księgowy zorientował się, że przesadził i potem ratował się zadośćuczynieniem, poprzez bycie miłym.
    Zachwyty... zaraz konwalie będę :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. będą. niech będą. bardzo proszę!:)

    OdpowiedzUsuń