12/11 - podróż do stolicy z G. pks-em. Chyba nigdy nie wyleczę się z tego
stanu duszy na ramieniu, gdy znajduję się w obcym miejscu i nie mam
złudzenia, że wszystko jest pod kontrolą. Dotarłam tramwajem do H.
Dostałam śniadanie i obiad wegetariański oraz w prezencie dwie książki:
Tajemnice podświadomości i Kody sukcesu. Zobaczymy czy przez nie
przebrnę. Sukcesem była droga powrotna na dworzec Gdański, z przesiadką,
zlokalizowaniem G., która podskakiwała i wymachiwała rękami, oraz marszobieg,
żeby zdążyć na autobus :)
zatem gratuluję udanej wyprawy. czasem śni mi się, że jadę w obce miejsce i jakoś już w tym śnie czuję się nieswojo. i wiem, że w rzeczywistości byłoby mi trudno samej się gdzieś wybrać. w sensie że do miejsca, którego nie znam.
OdpowiedzUsuńa moja koleżanka z Kołobrzegu pojechała na SAMOTNĄ wyprawę do Wietnamu i Kambodży. dla mnie to niewyobrażalne. brrr.
Z pewnością nie ma we mnie tego zewu, "awanturniczej" potrzeby poznawania świata. Rzeczywiście z wielką ciekawością jeżdżę do M. żeby poprzyglądać się temu wewnętrznemu światu, natomiast przydatna byłaby dla mnie możliwość teleportacji ;)
OdpowiedzUsuńa w ogóle to nie mam pojęcia z kim o dokąd w tej Warszawie jechałaś!
OdpowiedzUsuń