01/11 - rano razem z synem nr1 i tatą obeszliśmy cmentarz w M. roznosząc kwiaty
i zapalając znicze. W tym roku bardzo zadaniowo i prawie bezrefleksyjnie,
za to lżej. Po południu syn nr1 upiekł kurczaka nadzianego na butelkę
jabłkowego somersby, do tego pieczone ziemniaki i skarmelizowane
jabłka. Mięso pyszne, soczyste i delikatne. Od południa pada deszcz,
a ja pod kocem, oglądając film całkiem dobrze znoszę małe wyrzuty
sumienia, że nie pojechałam na tutejszy cmentarz.
Upiekłam ducanowy sernik, chleb i klops :)
pamiętam, jak moja mama piekła kurczaka na puszce z piwem. matko, ilekroć otwierałam piekarnik to nie potrafiłam przestać się śmiać jakaś taka wesołość mnie ogarniała:)
OdpowiedzUsuńAle z jakiego powodu ? Tej kury nadzianej na puszkę ? :)
OdpowiedzUsuńtak:) to mi się jakoś kojarzyło z Jasiem Fasolą, że ta kura taka w pionie w tym piekarniku:)
OdpowiedzUsuń