Czas wrócić do domu. Wybraliśmy mało uczęszczaną drogę przez Czechy, Otmuchów, Nysę, Milicz... Długa rozmowa z A., zachwyt jej patchworkami, które są małymi dziełami sztuki i dość okazałymi pomnikami ludzkiej cierpliwości:) Ostatnie spojrzenie na góry, otrzepanie butów ze śniegu, ostatnie zdjęcia i w drogę. Chwila na wałach Zbiornika Otmuchowskiego, w słońcu, na wietrze. I droga przez trzy województwa. Zachwyciła mnie piosenka Stinga zasłyszana w Trójce (ale ponieważ na całym YT nie znalazłam, to wklejam zastępczą w podobnym klimacie;P)
Przyjazd do domu. Mama rozpaliła w kominku...
Przyjazd do domu. Mama rozpaliła w kominku...
Bardzo mnie zaintrygowała A. i taki pomysł na życie. Bardzo !
OdpowiedzUsuńCoś bardzo symbolicznego jest w powrocie do domu, w którym jest ciepło. Wczoraj weszłam do siebie, dotknęłam kaloryfer, który był ciepły i miałam wrażenie, że opadł ze mnie cały ciężar.
Szkoda, ze nie mam żadnych zdjeć tych patchworkow bo sa piękne, przemyślane i takie lekkie. Podziwiam bo to tak misterna praca, tak bardzo wymagająca cierpliwości. A mówi, ze patchwork to przede wszystkim prucie, prucie i jeszcze raz prucie:)
OdpowiedzUsuń