czwartek, 10 marca 2016

69/366

Zostałam w domu. Postanowiłam cały dzień poświęcić G., nadrobić szkolne zaległości. G. miał jednak bardzo zły dzień, umęczyliśmy się okrutnie. Na plus - przejrzałam zasoby szafy. Także te sukienki, w które się nie mieszczę. Znaczy - nie mieściłam się, gdyż okazało się, że jednak leżą idealnie. To aż niemożliwe, bo nadal ważę jakieś 3 kg więcej niż w czasie, kiedy je kupowałam. Takie czary:) 
Poszliśmy na długi spacer. Na 18 poszłam na szkolne zebranie. Wróciłam trzy godziny później, niemal biegiem (w 17 minut!), wściekła i głodna. Jakie to było miłe, kiedy L. podał mi zupę, jak bardzo inne od tej rutyny, kiedy to ja napełniam talerze. I zrobiłam pieszo osiem kilometrów. O!

2 komentarze:

  1. O ! Co za niespodziewana zmiana ról ! :))
    Widocznie sylwetka Ci się zmienia. Może nogi są mocniejsze i w biust poszło ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, zmiana rol wynikla chyba z tego, ze wpadlam z plaszczem rozpietym, wlosem rozwianym juz od progu wrzeszczac "wlacz mi top chefa! ja musze siku! jezu, jaka glodna jestem". tak amrudzilam o tym glodzie, marudzilam ze do przerwy daleko a ja top chefa ogladam, ze sie dziad w koncu domyslil co trzeba zrobic, i ulitowal, i glodnega nakarmil a tym samym wyczerpał miesieczny limit uczynkow milosiernych co do ciala;)

    OdpowiedzUsuń