poniedziałek, 21 marca 2016

80/366

Niedziela była książkowym przykładem dekadenckiego nicnierobienia. Na śniadanie zaszalałam antydietetycznie i zjadłam dwie kanapki  jajecznicą z prosciutto i szczypiorkiem. Matko, jakie to było pyszne. Poza tym pokładałam się przez cały dzień i nieprzyzwoicie wręcz robiłam wielkie NIC. Tak mnie to zmęczyło, że o 22:30 byłam już w łóżku:)

1 komentarz:

  1. To miałam bardzo podobnie, z tym, że wieczorem wyskoczyłam do rodziców. Ale za to dziś czuję się wypoczęta za dwóch :)

    OdpowiedzUsuń