poniedziałek, 28 marca 2016

88.2016

28/03 - na świąteczny obiad u rodziców założyłam niebieską sukienkę
          i szpilki. Subiektywnie - wyglądałam ładnie, ale czułam się kiepsko.
          Cały czas marzyłam o powrocie do domu i zalegnięciu w pozycji
          horyzontalnej, co nastąpiło po 2 godzinach. Obejrzałam 3 część
          "Powrotu do przeszłości", Podsypiałam. Z synem nr2 podjadaliśmy
          żeberka po amerykańsku.
         
          Ze smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci księdza Jana Kaczkowskiego,
         
         

3 komentarze:

  1. Jestem na takim etapie życia, że konieczność włożenia szpilek odbieram jako torturę. I nie noszę. Nawet już nie oglądam i nie zachwycam się.
    Tak, świąteczne polegiwanie to cudowny wynalazek. Ale trochę mało tych świąt było. Bardzo zazdroszczę G., że jeszcze dziś nie musi iść do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie - jednak niestety - szał szpilkowy przeminął, najlepiej choć nie najkorzystniej wychodzą mi jakieś cichobiegi na płaskim.

    OdpowiedzUsuń
  3. twój kręgosłup lubi to. mój też lubi:)
    a i ja czuję się bardzo dobrze w wygodnych, miękkich butach:)

    OdpowiedzUsuń