28/03 - na świąteczny obiad u rodziców założyłam niebieską sukienkę
i szpilki. Subiektywnie - wyglądałam ładnie, ale czułam się kiepsko.
Cały czas marzyłam o powrocie do domu i zalegnięciu w pozycji
horyzontalnej, co nastąpiło po 2 godzinach. Obejrzałam 3 część
"Powrotu do przeszłości", Podsypiałam. Z synem nr2 podjadaliśmy
żeberka po amerykańsku.
Ze smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci księdza Jana Kaczkowskiego,
Jestem na takim etapie życia, że konieczność włożenia szpilek odbieram jako torturę. I nie noszę. Nawet już nie oglądam i nie zachwycam się.
OdpowiedzUsuńTak, świąteczne polegiwanie to cudowny wynalazek. Ale trochę mało tych świąt było. Bardzo zazdroszczę G., że jeszcze dziś nie musi iść do szkoły.
Mnie - jednak niestety - szał szpilkowy przeminął, najlepiej choć nie najkorzystniej wychodzą mi jakieś cichobiegi na płaskim.
OdpowiedzUsuńtwój kręgosłup lubi to. mój też lubi:)
OdpowiedzUsuńa i ja czuję się bardzo dobrze w wygodnych, miękkich butach:)