W zdrowotnym nieszczęściu wielkim szczęściem jest trafić na lekarza, który przyjmie, opatrzy i zaszyje wbrew procedurom nakazującym odesłać rannego delikwenta na SOR. I to lekarza empatycznego, cierpliwego i bardzo komunikatywnego. Wieczór podszyty bólem, więc spałam, spałam, spałam...
Przytulam Cię mocno :*
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż ten "Judym" się trafił :))
oj, no dobrze. jak sobie przypomnę kiedy podczas szycia dopytywał się, czy mnie nie boli, czy znieczulenie działa, czy nie jest mi słabo - w szoku byłam. a kiedy na kartce notował mi co i jak robić - z tym to sie chyba nigdy nie spotkałam:)
OdpowiedzUsuń