poniedziałek, 14 marca 2016

71/366

W zdrowotnym nieszczęściu wielkim szczęściem jest trafić na lekarza, który przyjmie, opatrzy i zaszyje wbrew procedurom nakazującym odesłać rannego delikwenta na SOR. I to lekarza empatycznego, cierpliwego i bardzo komunikatywnego. Wieczór podszyty bólem, więc spałam, spałam, spałam...

2 komentarze:

  1. Przytulam Cię mocno :*
    Dobrze, że chociaż ten "Judym" się trafił :))

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, no dobrze. jak sobie przypomnę kiedy podczas szycia dopytywał się, czy mnie nie boli, czy znieczulenie działa, czy nie jest mi słabo - w szoku byłam. a kiedy na kartce notował mi co i jak robić - z tym to sie chyba nigdy nie spotkałam:)

    OdpowiedzUsuń