poniedziałek, 21 marca 2016

79/365

L. przyciął drzewka w ogrodzie, G. dzielnie mu pomagał a ja donosiłam kawę, kakao i ciasto buraczkowe:) Poza tym do południa snułam się w piżamie, co zawsze mnie wprawia w dobry nastrój. Na obiad pojechaliśmy do "Sztosu" - taka maleńka, nietypowa pizzeria, bo sprzedają pizzę na kawałki. Każdy kosztuje 8 pln. Zjadłam wersję z gruszką/boczkiem/rokpolem i drugi kawałek ze szpinakiem, fetą, pomidorkami koktajlowymi i parmezanem. A to wszystko jest świeże, lekkie i niesamowicie pyszne. Fajna, bardzo bezpretensjonalna miejscówka, pizza zdecydowanie jedna z lepszych w mieście.

2 komentarze:

  1. Pizza... ech :)
    Wierzę, że to burakowe było dobre, ale we mnie marchewkowe, burakowe lub fasolowe czekoladowe wywołuje apetyt jak u Ciebie śledzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. zrobiłam i podałam G. żarł aż mu się uszy trzęsły. zapytałam, czy chce wiedzieć, co jest w środku. chciał. kiedy powiedziałam, że buraki - nie uwierzył. zażyczył sobie powtórki i że on chce widzieć, że do środka daję buraki:)
    nie czuć ich absolutnie. zresztą marchewki w carrot pie też nie czuć. marchewkowe uwielbiam, na święta chcę zrobić tort na bazie ciasta marchewkowego z kremem kokosowym i mascarpone:)

    OdpowiedzUsuń