niedziela, 10 lipca 2016

191.2016

09/07 - T. obudził mnie o 11 gg-owym pukaniem. Rozczuliło mnie
           to i wprawiło w dobry nastrój.
           Najfajniejszy w ciągu dnia był moment, gdy siedziałam na ławce
           pod kościołem z D. i synem nr2. Gadaliśmy o narkotykach i jadłam małe
           ptysie z bitą śmietaną. Jeszcze nie zaczęłam oglądać "Twin Peaks"
           a już mi się nastrój udziela :)
         

4 komentarze:

  1. obudził o 11!? szczęściara!:)

    a jak ptysie mają się do Twin Peaks?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale szczęście polega na tym, że obudził czy że o 11 ? :)
    Jakkolwiek, poczułam się szczęśliwa, naprawdę :)

    Nije, no ptysie mają się nijak, tylko sytuacji była dla mnie absurdalna jak w tym filmie. Słoneczne niebo, pyszne ciastka, ławka pod kościołem i rozmowa nt za i przeciw brania narkotyków podczas wakacyjnych wyjazdów, by nie popaść w ton mentorski a w miarę logicznie naświetlić minusy.

    OdpowiedzUsuń
  3. że o 11. piszę to z pozycji osoby permanentnie niewyspanej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego dopytałam :) Przez kilka ostatnich tygodni mam kłopoty ze spaniem w nocy i ta sobota to prawdziwa ulga :)

    OdpowiedzUsuń