30/07 - kilka godzin w br1, prawie skończyłam, więc poczułam
jak spadł mi kamień z serca :)
Po powrocie do domu zrobiłam burgery, staję na rzęsach :)
wychodzą coraz lepsze. Wkrótce futryna powie: dość !
Bułka z masłem stroną wewnętrzną grillowana, na to ketchup,
plasterki korniszona, rukola, wołowy kotlet z rozpuszczonym
ementalerem, majonez, pomidor, spieczony plasterek boczku x2
i druga część bułki, jednym słowem: milion kcal :/
Z przyjemnością oglądam ŚDM, porusza mnie bardzo papież
Franciszek, a jego słowa - niech Bóg błogosławi Wasze marzenia -
przyjmuję głęboko do serca...
kurczę, aż mi głupio, że ja dziś komentatorsko w opozycji ale... jakoś burger jako danie mnie nie zachwyca. i to chyba nawet nie o smak chodzi, ale to po prostu bułka z kotletem:)
OdpowiedzUsuńza to chyba już przejadłam się bobem! aż nie wierzę, że to w ogóle możliwe ale naprawdę jadłam tylko po to, żeby nie wyrzucić:/
Czemu głupio :D mam fazy na określony sposób żywienia, teraz wygrywa ten ;) Za burgerami w ogóle nie przepadam, natomiast te domowe bardzo mi dobrze wchodzą. Bułkę robię wg przepisu syna nr1, jest wyjątkowo dobra, bo miękka i chrupiąca jednocześnie, kotlet ma smak mięsa i całokształt taki mój. Zażeramy się z synem br2 :) Ale przecież nie musi to wywoływać euforii :)
OdpowiedzUsuń