sobota, 30 lipca 2016

212.2016

30/07 - kilka godzin w br1, prawie skończyłam, więc poczułam
           jak spadł mi kamień z serca :)
           Po powrocie do domu zrobiłam burgery, staję na rzęsach :)
           wychodzą coraz lepsze. Wkrótce futryna powie: dość !
           Bułka z masłem stroną wewnętrzną grillowana, na to ketchup,
           plasterki korniszona, rukola, wołowy kotlet z rozpuszczonym
           ementalerem, majonez, pomidor, spieczony plasterek boczku x2
           i druga część bułki, jednym słowem: milion kcal :/
         
           Z przyjemnością oglądam ŚDM, porusza mnie bardzo papież
           Franciszek, a jego słowa - niech Bóg błogosławi Wasze marzenia -
           przyjmuję głęboko do serca...

2 komentarze:

  1. kurczę, aż mi głupio, że ja dziś komentatorsko w opozycji ale... jakoś burger jako danie mnie nie zachwyca. i to chyba nawet nie o smak chodzi, ale to po prostu bułka z kotletem:)
    za to chyba już przejadłam się bobem! aż nie wierzę, że to w ogóle możliwe ale naprawdę jadłam tylko po to, żeby nie wyrzucić:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu głupio :D mam fazy na określony sposób żywienia, teraz wygrywa ten ;) Za burgerami w ogóle nie przepadam, natomiast te domowe bardzo mi dobrze wchodzą. Bułkę robię wg przepisu syna nr1, jest wyjątkowo dobra, bo miękka i chrupiąca jednocześnie, kotlet ma smak mięsa i całokształt taki mój. Zażeramy się z synem br2 :) Ale przecież nie musi to wywoływać euforii :)

    OdpowiedzUsuń