poniedziałek, 11 lipca 2016

192/366

Pojechaliśmy odwieźć mamę na - jak to nazwała - garden party;) A kiedy wracaliśmy tak nam się dobrze jechało, że objechaliśmy pół Poznania plus okoliczne sioła. A to wszystko dlatego, że odkurzyłam bardzo zapomnianą płytę podróżną. Czego tam nie ma... Aż sama byłam zdziwiona, jak różne piosenki tam wrzuciłam. I jak bardzo sprawdzają się w aucie, do wspólnego śpiewania. Dziecko nieco zdegustowane stwierdziło, że radio jest za głośno i jeszcze my śpiewamy - uszy go bolą. Ale nie potrafię odmówić sobie wspólnego śpiewania tej piosenki (i zachwytu nad arcywspaniałą dykcją wykonawcy):


I tej też nie umiem nie śpiewać bardzo, bardzo głośno.


Na obiad przygotowałam zapiekanki z bagietki, pieczarek, szynki i sera żółtego. Takie to proste i takie pyszne. Później przyjechali na mecz finałowy M. i T., a wraz z nimi trzy butelki wina z przemytu;) Dawno się tak nie śmiałam, i dawno następnego dnia nie czułam się równie koszmarnie;)

9 komentarzy:

  1. Ale dawno nie słyszałam Bajora. Kocham ! :) jeśli muzyka może przynosić ulgę, jakiś rodzaj rozkoszy, to mnie to serwuje TEN Pan Michał.
    Natomiast Czerwone gitary pozostają dla mnie obszarem nieznośnym, z wyjątkiem "Nie spoczniemy" i "Białym krzyżem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie. muszę Tobie nagrać jakąś płytę o auta:)
      ja też Bajora łyżkami, uwielbiam. i absolutnie ten jego rozedrgany głos mi nie przeszkadza. kiedy śpiewa "Chciałbym" to jest absolutnie cudowne, przepiękne. ulga do czasu, kiedy nie zaśpiewa "Nie opuszczaj mnie";)
      Bardzo lubię Czerwone Gitary, zarówno z wokalem Klenczona, jak i Krajewskiego. Ale Krajewski jest dla mnie kompozytorskim geniuszem, tworzy takie proste melodie a jednak bardzo charakterystyczne, jakby naznaczone odciskiem jego palców. a w "obszarze nieznośnym" mam Skaldów (z wyjątkiem kilku utworów), kompletnie nie rozumiem ich muzyki, stylistyki, absolutnie nie moja bajka.

      Usuń
  2. Oj, Skaldowie przeskakują CzG. Nie trawię żadnej znanej mi ich piosenki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W żółtych płomieniach liści" jest piękne. I "Życzenia z całego serca" i jeszcze "Nie widzę ciebie w swych marzeniach... I "Kulig" też fajny:)

      Usuń
    2. Tak, te 3 faktycznie, ale Kulig to mi wychodzi bokiem i uszami :) nie znoszę :D

      Usuń
  3. A "Nie opuszczaj mnie" pamiętam do dziś, że usłyszałam po raz pierwszy na recitalu Bajora w O. Pamiętam jak patrzyłam, gdy stał obok fortepian, na którym grał Stokłosa i miałam łzy w oczach.
    O ile nie przepadam za Młynarskim, o tyle jego tłumaczenia piosenek Brela są dla mnie genialne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bardzo lubię Młynarskiego. a już tłumaczenia to jest klasa mistrzowska. i zawsze zastanawia mnie jak on, taki trochę ironista, cwaniak (w swoich tekstach) umie wydobyć tę czułą, liryczną, subtelną nutę w tłumaczeniach. bo są piękne.

      Usuń
    2. Właśnie jak na niego patrzę i słucham, to nie umiem znaleźć w sobie sympatii. Co prawda w Świat się kręci w tym roku był, gościła go Agata i jakoś na stare lata spokorniał na tyle, że przychylniej popatrzyłam. I mnie to jednak w pewnym stopniu przeraża, że taki typ z wyglądu psychopatyczny potrafi tak piękne słowa znaleźć.

      Usuń
  4. naprawdę? ja go bardzo, bardzo lubię. pamiętam go w cudownej, autoironicznej roli w "Rodzinie Leśniewskich":) no i dla mnie zawsze był absolutnie przystojny i niewiarygodnie inteligentny;)
    ale jako tłumacz to mnie niezwykle zaskakuje właśnie tą umiejętnością uchwycenia jakiejś lekkości, liryki. słucham na przykład "Piosenki starych kochanków" i jakoś czuję, że jego tłumaczenie przebiło oryginał;)

    OdpowiedzUsuń