wtorek, 12 lipca 2016

193.2016

11/07 - dużo nerwów i niepokoju przed wyjazdem syna nr2 na Woodstock.
           Cóż, w głowie mam jedno: Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!
           Przed podróżą jeszcze "musiał" zaliczyć osiemnastkę kolegi.
           Zawiozłam go i wracałam podczas oberwania chmury. Koszmarna
           jazda w ścianie deszczu, a prawdziwy moment grozy przeżyłam przejeżdżając
           zalaną do kolan obwodnicą. Względny spokój i ulgę łamane na szczęście
           poczułam w momentach, gdy udało mi się kupić wiśnie, dojechać do domu
           i kiedy kładłam się spać. Ot i tak to.


2 komentarze:

  1. wczoraj był po prostu bardzo zły dzień. chociaż kiedy dziś patrzę za okno, to... nie wydaje mi się lepszy:/ L. wczoraj był tym upałem taki zamulony, że aż bałam się z nim jeździć. i też poczułam coś na kształt szczęścia kiedy w domu zmyłam makijaż, włożyłam piżamę i poczułam, że już nic tego dnia nie muszę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś jest podobnie, u mnie też, ciężko oddychać i najlepiej w łóżku byłoby spędzić ten czas :)

    OdpowiedzUsuń