środa, 20 lipca 2016

201/366

Wracałam z pracy pieszo. Jakże się zdziwiłam, kiedy na drzewach rosnących wzdłuż alejek na szachtach zamiast kwiecia były już owoce. Tak, lato w pełnym galopie (reszty wniosków nie zapiszę, wszak to blog z założenia optymistyczny).
Wieczorem dziecko wróciło z wakacji. Jak fajnie było czekać na peronie, patrzeć jak z wagonu wyłania się mała sylwetka z plecakiem. I chwilę później poczuć, jak wtula się, a małe łapki obejmują szyję. A później obserwować jak chodzi po domu, sprawdza co się zmieniło, zagląda do lodówki...

Wieczorem zaczęłam słuchać "Idź, postaw wartownika" w interpretacji Karoliny Gruszki. Bardzo lubię jej sposób czytania, i lubię postać głównej bohaterki wykreowaną przez Harper Lee.

3 komentarze:

  1. Marzyłam kilka a może kilkanaście lat temu o jarzębinach, bo zawsze kojarzyły mi się dobrze z przedszkolem. I od tych nastu lat mam 2 drzewa, i co roku wprawiają mnie w taką małą rozpacz, kiedy w czerwcu a może pod koniec maja widzę zielone owoce. Mam wrażenie, że im jestem starsza tym czas latem płynie szybciej, za to jesienna depresja ciągnie się i maltretuje kilka razy dłużej.
    Wzruszają mnie te małe łapki, przypominają mi się moi chłopcy...

    OdpowiedzUsuń
  2. mirabelki leżące na ścieżkach wprawiły mnie w niemałe osłupienie. chyba bardziej niż fakt, że pojawiły się nowe, wylane asfaltem ścieżki!
    nooo... a ja wczoraj porządkowałam zdjęcia na dysku. i taki młodziutki Twój Syn nr 2 na plaży w Kołobrzegu:) my też młodziutcy, ale to wiadomo;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Syn nr2 wyrósł i zmężniał, a MY wiadomo - bez zmian ;)

    OdpowiedzUsuń