poniedziałek, 25 lipca 2016

205/366

Sobota pod znakiem rozpusty kulinarnej. Na śniadanie śliwki pieczone z cynamonem, podane z jogurtem greckim i płatkami. Na obiad ulepiłam duuuużo pierogów z serem, serem i jagodami i z samymi jagodami. Aż trudno mi uwierzyć, że kilkanaście tygodni temu domowa produkcja pierogów wydawała mi się umiejętnością, która mnie przerasta. A tymczasem jest to tak łatwe i odprężające, że jedynym moim zmartwieniem pozostaje falt, iż moje pierogi nie grzeszną urodą. Są nieforemne, nieco pokraczne a nade wszystko nadal w sferze moich marzeń pozostaje zwijanie brzegów w gustowną falbankę. Niby naśladuję ruchy podpatrzone na filmiku, ale... nie wychodzi. Za to smakują. Na kolację podałam makaron z kurczakiem, kurkami i sosem śmietanowym. A do tego białe wino. I obejrzałam  - kolejny raz - "List w butelce", i kolejny raz już od połowy z trudem hamowałam łzy.

1 komentarz:

  1. Ja tam lubię nieforemne :) chyba mają w sobie jakiś rodzaj "domowości" :) I podziwiam CIę za cierpliwość !

    OdpowiedzUsuń