środa, 12 października 2016

285/366

Dziś same radości natury spożywczej.
Po pierwsze - klient był tak bardzo uradowany z faktu, że zlecenie skończyliśmy przed czasem, iż wrócił z dwoma paczkami ciastek: w jednej były rożki ciemne, w drugiej - rożki białe. Rożki dla wszystkich. Podzieliliśmy sprawiedliwie - przypadło po pięć na każdego.
Wczorajszy trening był na Orliku. Czekając na zakończenie treningu wcześniejszej grupy wymarzłam tak, że miseczkę grochówki w jakimś smutnym barze mlecznym powitałam niczym wybawienie. 
A w domu zjadłam pierwsze w tym sezonie pomelo:)

2 komentarze:

  1. Rożków zazdroszczę ! Moje uzależnienie od słodyczy sięga apogeum.
    Grochówki, zwłaszcza w smutnym barze, jakkolwiek bardzo przyjemnie poetycko to brzmi - nie :)
    Pomelo nadal nie pojmuje, bo ma dla mnie smak tak nijaki, jakbym miałam mega katar i czuła jedynie strukturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rożki były boski, tak maksymalnie nasączone spirytusem - obłęd. Grochówka też smaczna, acz mama moja robi lepszą:)
      A smak pomelo kocham (jeśli masz takie wrażenie to możliwe, że nie jadłaś dobrego pomelo, dość trudno wybrać dobre - z pewnością musi być ciężkie)! Tylko to obieranie:/ Obieranie to jest ogromna wada cytrusów:/

      Usuń