poniedziałek, 17 października 2016

290/366

Niedziela błoga i leniwa. Kupiłam ulubiony biały ser (śmietankowy, niestety!), część zjadłam z curry, część ze szczypiorkiem. Ugotowałam epicki rosół. Posegregowałam ubrania G., niewiele zostało w szufladach - to dziecko rośnie w tempie zastraszającym. Łza się w oku zakręciła, kiedy otworzyłam woreczek z tymi pierwszymi skarpetkami, które ledwie na kciuk pasują. I przez całą niedzielę towarzyszyły mi "Lampiony" Katarzyny Bondy, w czytaniu Agaty Kuleszy. Lektorka jest wspaniała, mogę jej słuchać, słuchać i słuchać. A i książka, której akcja rozgrywa się w Łodzi bardzo mnie wciągnęła, po dość słabym, do granic przyzwoitości rozwleczonym "Okularniku" słuchanie tej części to prawdziwa przyjemność.

2 komentarze:

  1. I tak będzie rosło i rosło, aż Cię przerośnie ! :)
    Ja mam taki pierwszy sweterek, który wywołuje łzy wzruszenia.

    A"Lampiony" to kontynuacja "Okularników" ?

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam taki dresik schowany w kopercie. czekaj, czekaj... kto go nam podarował?;))))

    tak, to tetralogia "Cztery żywioły Saszy Załukiej":
    Pochłaniacz, Okularnik, Lampiony i czwarty się pisze.

    OdpowiedzUsuń