Rano poszłam na zakupy. Tak, jak lubię - z wiklinowym koszykiem. Czerwcowy urodzaj w warzywniaku sprawia, że trudno mi się opanować i pożądam wszystkiego. Więc musiałam zadzwonić po pomoc, sama nie uniosłabym wypełnionego po brzegi koszyka i dwóch siatek:)
Upiekłam dwa serniki. Zrobiłam pizzę - mama skomplementowała, że smakuje jak "u naszych Włochów". Noooo! I otworzyliśmy białe wino.
I chociaż dzień zabiegany i zapracowany, to jednak dobry i taki spełniony.
Ale fajny i spokojny dzień :) a co nakupiłaś ? bo ja głównie biedra i Lidl, a to zdecydowanie nie to samo, co zieleniak :/
OdpowiedzUsuńI serniki jakie ?
no to już:
OdpowiedzUsuńogórki do kiszenia
kalarepę
młodą marchewką
starą marchew
zieleninę (koperek, szczypior)
pomidory malinowe
truskawki
banany
gruszki
rabarbar
plus zakupy w spożywczaku (ciężkie bo i mąka, maślanka, jogurty, ser na serniki) plus wędliny w mięsnym. ufff!
a serniki to właściwie to sernikobrownie co ostatnio
tylko dla mamy upiekłam z rabarbarem a dla nas z truskawkami:)
O, z truskawkami !!! Chcę ! :))
OdpowiedzUsuńRano myślałam o ogórkach do kiszenia, bo te gotowe kiszone stare są już niemal niejadalne
no. a małosolne świeże kosztują u nas 10 pln za kilogram. to ja w tej cenie mam cały garnek, w którym mieszczę 2,5 kg.
OdpowiedzUsuń