wtorek, 7 czerwca 2016

159.2016

07/06 - pozazdrościłam eM. zakupów w zieleniaku i wobec braku
          truskawek i szparagów w biedrze, przegoniłam tę wewnętrzną
          chytrą babę :D i wydałam 2x więcej, niż na to samo w Lidlu.
          Z tym, że niezupełnie to samo, bo o ile szparagi specjalnie się
          od dyskontowych nie różniły poza ceną, o tyle truskawki, choć
          nie najpiękniejsze, za to najlepsze jakie jadłam od lat, słodkie,
          zdrowe, aromatyczne i lekko poziomkowe !
          Po serii Miniera wielką frajdę sprawia mi jedzenie croissantów !



                                                       biały niecierpek, mięta ogrodowa
                                      i utrzymana przy życiu eustoma w oczekiwaniu na pąki

fuksjowy (?) niecierpek, pelargonie
  zielono-biały niedośpian

                                                 zwierzyniec wyległ stadnie na słońce

3 komentarze:

  1. w warzywniaku płacę bezrozumnie. a kiedy idę na rynek (w sensie targ), kiedy chodzę pomiędzy straganami to totalnie puszczają mi hamulce. w sklepie pilnuję, patrzę na ceny. a tu mnie wszystko tak korci tą świeżością, sezonowością...
    a ja wczoraj zerwałam pierwszą tarasową poziomkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie hamulce puszczają w T., gdy pojadę po kwiaty na taras, dlatego pilnuje, żeby nie wziąć ze sobą za dużo gotówki, bo przepuszczę co mam, natomiast w zieleniaku jakoś mnie rażą te wysokie ceny, może nie znajduję aż tak ogromnej różnicy smakowej na niektórych warzywach.
    Fajnie tak poziomki z tarasu :))

    OdpowiedzUsuń
  3. no wiesz... cebule, buraki czy marchew też kupuję w markecie. ale te świeże - bób, truskawki, młoda kiszona kapustka - to już u siebie. i w sumie, kiedy kupuje pod nosem to zazwyczaj wszystko. przecież nie polecę po pyry do Biedry:)

    OdpowiedzUsuń