czwartek, 23 czerwca 2016

175.2016

23/06 - koty upolowały młodą sójkę i przytachały ją na taras.
           Postanowiłam rano wypić kawę wśród kwiatów, więc mnie zamurowało
           na widok wystraszonego ptaka. Na każdy dotyk szczotki słychać było
           wrzask podobny do krakania. Wyglądało na to, że ma uszkodzone skrzydło.
           Syn nr2 zabrał sójkę do pani weterynarz i tam zostawił. Skrzydło jest tylko
           potłuczone, ale ptak tak młody, jeszcze nie lata, więc tak naprawdę
           dużo w kwestii życia leży po stronie sójki. Ale ucieszyłam się, bo mam wrażenie,
           że mimo wszystko szanse ma większe, niż u mnie na trawniku.
           Kupiłam w OBI wentylator i samodzielnie go poskręcałam. Brawo ja :)

4 komentarze:

  1. ale, że ona tak leżała i żaden kot nie postanowił się z nią bawić? mam wrażenie, że moje - niestety - nie zostawiłyby przy życiu kontuzjowanego ptaka. a skoro to taki młody ptak, to co dalej? do jakiegoś gniazda czy jak?
    brawo Ty!:) i muszę nasz wentylator wytargać z piwnicy. na szczęście skręcony;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta sójka była duża, z ogonem to ponad 30 cm długości, myślę, że się skutecznie broniła i dlatego koty ją zostawiły. Ale z kolei nie lata, to chyba wypadła z gniazda. Pani wet powiedziała synowi nr2, że sójka jest ptakiem pospolitym i, że nie przyjęliby jej do azylu, i żeby na przyszłość nie brać takich ptaków... Dobrze, że ją wzięła, może uda się wykurować, choć jak się okazuje to kłopot. A ja co ? Na tarasie miałam "dać jej szansę" ?
    Dziś znalazłam resztki piór jak po sroce, więc koty nie próżnują.

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie. zdać się na naturę? toż ten ptak albo z głodu padnie, albo padnie ofiarą kotów, kun, lisów...

    OdpowiedzUsuń
  4. Już raz się zdałam, jak młoda kawka wypadła z gniazda. Duże nad nią latały i krakały i na tym się skończyło.

    OdpowiedzUsuń