piątek, 17 czerwca 2016

168/366

Kupiłam bób. Jeszcze absurdalnie drogi ale uznałam, że skoro i tak zmuszam się do jedzenia to mogę kupić coś, co naprawdę chcę zjeść. W domu ugotowałam młode ziemniaki i bób, pokroiłam rzodkiewkę, przygotowałam dressing cytrynowy z miętą i... to było na tyle. Sałatkę odłożyłam do lodówki bo nie potrafiłam zmusić się do jej zjedzenia. Chyba nie wyszło mi to szczucie bobem...:/

2 komentarze:

  1. Są potrawy, które jadam tylko u Ciebie :) do nich należy bób :) Gdy robię sama nijak mi nie wchodzi. A do tego mięta... Emy... ostatnio do placków z cukinią zrobiłam sos jogurtowy z miętą no i nie :/ Dziś do pesto dorzuciłam listek mięty, to jeszcze jakoś przeszło, bo czosnek zabił ten smak :) Natomiast absolutnym anty-hitem jest wódka żołądkowa gorzka miętowa ! D. pije z przyjemnością, a dla mnie ma smak płynu do płukania ust !
    Z tego wszystkiego to naprawdę martwi mnie Twój brak apetytu.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja uwielbiam miętę (jako dziecko nie znosiłam!). jako dodatek do rożnych surówek, do sałatki z bobem. bez mięty sos tzatziki wydaje mi się kompletnie bez smaku:)
    a bób... och, bób to kocham bardziej niż szparagi. ale upierdliwość obierania mnie dobija:/

    to nawet nie jest brak apetytu. bo ja jestem głodna. ale myśl, że mam jeść, gryźć, przeżuwać, połykać mnie przerasta. ale chyba mija bo dziś wypiłam koktajl i zjadłam bułkę.

    OdpowiedzUsuń