czwartek, 9 czerwca 2016

160/366

Udało się zrobić jedną firmową rzecz. Trochę ulga.
Poza tym przespałam popołudnie bo bardzo bolała mnie głowa. W ramach obiadu zjadłam budyń z truskawkami. Dosłuchałam "Latarnika", który zmęczył mnie okrutnie. Czuję przesyt ulubionych motywów Lackberg: przemocy domowej, zaburzeń psychicznych i relacji o kazirodczym zabarwieniu. Przed snem znów obejrzałam zdjęcia Fjallbacki. Jednak wiele pisarce potrafię wybaczyć w ramach wdzięczności za pokazanie mi tego miejsca....

4 komentarze:

  1. Czyli w sprawach firmowych małymi kroczkami ale do przodu :) cieszę się.

    To muszę więcej zdjęć Fjallbaki oglądać :) choć najbardziej brak mi HH...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Nesbo o Oslo nie pisał tak, że miało się ochotę pojechać:)
      chociaż... "analogowo" czytam teraz "Beatlesów", akacja dzieje się w Oslo i te ich nazwy ulic "cośtamgate" tak strasznie z HH mi się kojarzą. no i ta słynna Holmenkollen:)

      Usuń
  2. Na "żywo" Fjallbaka jest jeszcze piękniejsza...bajkowa, urocza, taka bardzo skandynawska...Ingrid Bergman tam lubiła bywać...
    Czytam Cię tu...dziś pierwszy raz zostawiam ślad...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak miło! witaj i bardzo dziękuję, ze odezwałaś się:)
      bardzo tęsknię za Skandynawią, jeśli można tęsknić za miejscem, którego nigdy się nie odwiedziło. ale wiem, czuję, po prostu wiem, że to moje krajobrazy, mój klimat, moje miejsca. może kiedyś...

      Usuń