poniedziałek, 13 czerwca 2016

162/366

Powoli podnoszę głowę z nadzieją na dobry, spokojny weekend. O 15 paraliżuje mnie wiadomość, która sprawia że ze spokojem mogę się pożegnać. I trwam w stuporze do wieczora. Czuję się jakby los rzucał mi pod nogi takie kłody, że mogłabym otworzyć całkiem dochodowy tartak. Po powrocie do domu próbuje spać, próbuję odgonić ból głowy, próbuję zająć myśli. Cokolwiek. Bezskutecznie.

Uśmiech i łzy wzruszenia wywołała ta zbiórka na "siepomaga". A konkretnie ostatnia wpłacona kwota i komentarz darczyńcy:)

3 komentarze:

  1. Jeśli pomogłaby Ci taka wizualizacja w ramach domowej psychoanalizy, to wyobraź sobie, że z tych desek tartacznych coś sensownego powstaje.
    Za drugim razem zrozumiałam ostatniego darczyńcę. Faktycznie, wzrusza.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo ostatnio wątpię w moje umiejętności konstrukcyjne. a już coś z niczego...
    chociaż kiełki wysiałam. miętę hoduje. bazylia zachwyca. dwie poziomki zebrałam. a to takie coś z niczego. tyle, że w tych skrzynkowo-ogrodowych działaniach to chyba wystarczy nie przeszkadzać naturze...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wierzę w Twoje umiejętności :) i może warto przeprowadzić taki eksperyment, skoro już i kłody, i tartak... Gdybyś popuściła wodze wyobraźni, co z tych desek można zrobić, zbudować ? Może coś sensownego, może absurdalnego ?

    OdpowiedzUsuń