środa, 4 maja 2016

123/366

I kolejne przedpołudnie na plaży. Słońce grzało tak mocno, wiatr wiał cudowny, nic nie sprzyjało wstaniu z koca, porzuceniu audiobooka. I nawet opaliłam się trochę więc mam już delikatnie zrumieniony dekolt, ramiona i pierwsze piegi:)




Obiadowo zaszaleliśmy i zjedliśmy smażonego dorsza w kołobrzeskim kutrze. Poprawiliśmy lodami i kawą w Świecie Lodów. Znane miejsca, znane smaki - jestem jak inżynier Mamoń - nie potrzebuję odkrywać, lubię to, co znam. Chyba stęskniłam się za Kołobrzegiem. Tym razem odkrył przed nami te iskrzące się wczesnowiosenną zielenią parki, kwiatowe dywany i spokój. Spotkaliśmy się z G., dla której przywieźliśmy poznańskie rogale a dostaliśmy słoik śledzi w śmietanie. Razem poszliśmy na plażę, na brzeg po drugiej stronie Parsęty, obejrzeć zachód słońca. Do domku w Chłopach jechaliśmy kiedy było już ciemno. Zmęczeni słuchaliśmy płyty Fisza/Emade "Mamut". Pusta, ciemna droga, nawiew ciepłego powietrza w samochodzie,  te dźwięki, słowa... chwila, którą chce się zatrzymać. Chwila czystego, miękkiego szczęścia.



2 komentarze:

  1. A zapowiadał się chłód i deszcz, widać prognozy warto traktować z przymrużeniem oka. Wspaniale wygląda morze i plaża. Ten brak ludności dla mnie jest zachwycający !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Zachwycający tak bardzo, że aż nie mam ochoty jechać w sezonie żeby nie popsuć sobie dobrego wrażenia:)
      Jeśli chodzi o pogodę to mieliśmy absolutnie wymarzoną. Nie padało, nie było zimno. Chociaż w domku marzłam okrutnie!:)

      Usuń