Rano zadzwonił M. z życzeniami. Akurat pilotował szkolną wycieczkę więc... poprosił dzieci aby odśpiewały dla mnie "sto lat". Byłam przekonana, że puścił to z taśmy, ale kiedy dzieci na hasło "na cześć Moniki" odkrzyczały "hip hip hura!" uznałam, że to na żywo i bardzo wylewnie podziękowałam wesołemu autobusowi. Szczerze mnie to wzruszyło, rozbawiło i szalenie zaskoczyło.
Ojej, jak fajnie ! :))) Ze zdjęć, to ciężko byłoby mi wyobrazić sobie M. w takiej akcji :)
OdpowiedzUsuńDołączam się do życzeń :*
A Ty widziałaś M. na zdjęciach? Bo ja chyba żadnych takich nie mam. Ale tak, M. w tematach towarzyskich ma rozmach:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że M. to ten facet, który spotyka się z dyrektorką szkoły, gra na różnych instrumentach, organizuje wycieczki :))) ale może to w ogóle nie M. :))
OdpowiedzUsuń