09/05 - ostrość z jaką zapamiętałam ostatnie 3 dni daje mi nadzieję, że
jednak z moją pamięcią nie jest tak źle, a jedynie wrażeń mam
na co dzień za mało.
Z zaufaniem do pielęgniarek wyszło mi 100%, natomiast lekarze
pozostają w dalekim tyle. Żeby jeszcze arogancja i całkowity brak
empatii był wynikiem geniusza na poziomie serialowego dr House,
to byłabym w stanie zrozumieć. Prezentują w porażającej większości
butę, chamstwo i prostactwo rodem z PRL-owskich filmów Barei.
Dobrze, że wzięłam ze sobą Koty, bo badanie usg było tak bolesne,
że po powrocie złapałam za cienkopisy i z wielką ulgą odreagowałam.
Największym plusem był dla mnie kontakt ze światem, bliskimi
ludźmi, rozmowa z eM., fakt, że do szpitala przyszli D., mój tata, B i L,
i zgoda tych wszystkich na to, że przeżywam po swojemu całą
tę - przecież nie dramatyczną - sytuację. Wielokrotnie w życiu czułam
się samotna, pozostawiona sama sobie, a teraz było zupełnie inaczej...
tak. ja też mam takie doświadczenia, że lekarze mają przekonanie o swojej misji. i że maluczcy nie pojmą. w tym nie dziwi moja ogromna wdzięczność wobec chirurga, który podczas prostego zabiegu traktował mnie życzliwie i jak człowieka, którego może boleć, może odczuwać dyskomfort. no ale on nie jest szpitalny. może to ma jakieś znaczenie?:)
OdpowiedzUsuńChyba znaczenie ma tkwienie w jakimś środowisku, spójne sposoby reagowania albo hart ducha lub własne interesy. Na oddziale jest od jakiegoś czasu nowy ordynator, człowiek z zewnątrz, a "moja" pani dr, też spoza O. Może stąd takie mściwe i wredne zachowanie stada ?
OdpowiedzUsuń