poniedziałek, 16 maja 2016

136/366

Dłuuugo spaliśmy. Jednak uwielbiam to niedzielne, nieprzyzwoicie długie zaleganie w łóżku. Na obiad przychodziła mama i J. (w ramach zaległej kawy imieninowej). Zrobiłam pizzę ze szparagami owiniętymi w szynkę parmeńską i z plastrami mozzarelli. I drugą z gruszką, rokpolem, orzechami i listkami mięty. Upiekłam też sernik. Przed pieczeniem byłam bardzo sceptycznie nastawiona (do masy serowej tylko jedno jajko? i to się uda?). A jednak... sernik na spodzie brownie, z rabarbarem, okazał się wyśmienity. Spód delikatny i mocno czekoladowy, warstwa serowa cudownie kremowa, mazista - taką lubię najbardziej; i warstwa rabarbaru - kwaskowa, ożywcza. Chyba na długi czas to będzie mój ulubiony przepis na sernik.
Mama zapowiedziała, że w prezencie dostanę coś, co od dawna chciałam sobie kupić. Długo myślałam i nic nie przychodziło mi do głowy. A prezentem była... kiełkownica, co bardzo mnie ucieszyło i już nie mogę się doczekać pierwszych kiełków z mojej własnej hodowli;)

3 komentarze:

  1. A to był prezent po-imieninowy czy przed-urodzinowy ? a może rocznicowy ? :)
    Na jakieś konkretnie kiełki się nastawiasz ? Z tych, które jadłam jedynie z lucerny wydały się niejadalne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Imieninowy. Mama w dniu moich imienin wyjeżdżała więc nie było okazji do wypicia kawy:) Zdecydowanie na kiełki fasoli mung, kiełki słonecznika i kiełki ciecierzycy (czyli te, które są najdroższe). Ale chętnie spróbuje jak smakują np. kiełki buraka. Generalnie kiełki uwielbiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A lucerny nie próbowałam. Jakoś tak mam zakodowane, że to pastewne i raczej dla krów;P

    OdpowiedzUsuń