środa, 11 maja 2016

127/366

Piątek. Kolejny szalony, zabiegany i na koszmarnym przyśpieszeniu. 
Poszłam do dentysty. Byłam przekonana, że mam dużo do zrobienia. Takich drobiazgów, którymi warto zająć się już, zanim sytuacja stanie się poważna. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że do zrobienia mam... nic. Zapytałam, czy może chociaż kamień do usunięcia. Też nie ma. Bardzo sceptycznie zapytałam, czy pani na pewno dobrze sprawdziła. Pani dentystka spojrzała na mnie i powiedziała, że nie zna lekarza, który gdyby widział konieczność leczenia nie poinformował o tym pacjenta:) No to chyba trzeba uwierzyć...
A później był festyn szkolny, pyszne ciasta (na moje się nie załapałam!:/), fascynująca przygoda w "Pracowni Alchemika". Bardzo zmęczona, ale i spełniona, wróciłam do domu i padłam.

2 komentarze:

  1. Wypowiadam się b subiektywnie, lekarz na izbie przyjęć stwierdził, że on nie widzi żadnej nadżerki, natomiast lekarka po zabiegu stwierdziła, że trwało to dłużej, ponieważ nadżerka była dużo większa niż się spodziewała. To ja nie wiem komu wierzyć ? No chyba nie zorganizowała tego całego zamieszania bez powodu ?
    Konkluzja, może warto stan uzębienia skonsultować z kimś innym ? Chociaż zawsze wychodzę z założenia, że nie ma co szukać dziury w całym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wychodzę z założenia, że dentysta nie wypuszcza z prywatnego gabinetu jeśli ma możliwość zarobić;)
    ale pani w ogóle pochwaliła mnie. że widać, że dbam o zęby. że kamień się nie odkłada. że te lata temu przeprowadzone kompleksowe leczenie dało dobry efekt. i że to, co ja biorę za jakieś początki zmian próchniczych to są po prostu naturalne dla plomb efekty ich "starzenia". i owszem, można już wymienić na nowe ale po co? to i koszty, i - przede wszystkim - konieczność powiększenia wypełnienia co jednak nie opłaca się tylko ze względów estetycznych. a u mnie to ta estetyk to jednak naprawdę drugoplanowa;)

    OdpowiedzUsuń