czwartek, 19 maja 2016

139/366

Zły dzień? Zły tydzień? Zły miesiąc? Zły rok? 
Czuję jak wszystko spada, rozpada się, wali. A ja powoli tracę kontrolę nad rzeczywistością. Wracam do domu zmęczona tak, jakbym tonę węgla przerobiła. Jedyne na co mam ochotę (bardziej potrzebę) to położyć się spać. Co dobrego wczoraj? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Nic? Ciemne myśli, ciemne chmury.
A moje sięgające zenitu rozdrażnienie połączone z dojmującym smutkiem jasno pokazuje, że jednak muszę przeprosić się z antydepresantami.
Na poznańskiej grupie książkowej kupiłam po taniości tę książkę. Nie wiem, czy to akurat dobry pomysł zważywszy, że opowiada bardzo dramatyczną historię. Ale ja po prostu lubię kupować książki. Nawet jeśli nie zawsze je czytam.

1 komentarz:

  1. W tym roku powraca jak bumerang myśl, że dla mnie lata parzyste są kiepskie. Ale czy można na taką idee zrzucić winę za brak przychylności ze strony losu ? Powtarzam sobie, że podobno życie, to ciągłe zmiany, istota, sens... Nie godzę się na to. I tyle...
    Przytulam Cię mocno, ciepło, serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń