poniedziałek, 23 maja 2016

143/366

Przez cały dzień, aż do popołudnia, słuchałam "Syrenki" Camilli Lackberg. Kiedy czyta Marcin Perchuć bardzo mnie to bawi i odpręża, nie wiem czy potrafiłabym przebrnąć przez treść, gdybym miała ją w formie papierowej. Chyba jednak nie. Co najbardziej mnie zaskakuje, to nue lubię najważniejszej bohaterki. No nie lubię, wydaje mi się strasznie infantylna i wścibska. Ale nadal, i z każdym tomem coraz bardziej, lubię Fjallbackę... oglądam zdjęcie i tak, ten krajobraz, architektura i klimat bardzo do mnie przemawiają...

[A po południu zaczęłam myśleć o pracy. I znów wróciło zmęczenie, strach, niepokój.
I żeby dnia nie kończyć zbyt optymistycznie - G. zaczął kaszleć tak intensywnie, że nie bardzo wiem, co dalej robić.]

3 komentarze:

  1. Ostatnio rozmawiałam z L. o książkach Lackberg. No więc właśnie okazało się, że są kobiety, które identyfikują się z Eriką, podziwiają jej troskliwość wobec Patricka, to jak się rozwija jako żona, potem matka, jak tworzy rodzinę... No więc tego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeee... No nie wiem. Tam u Lackberg kobiece postaci są takie, no... nie bardzo. A Za to lubię Patricka. I Dana. I Martina. A z kobiet to chyba tylko Annikę. Co ze mną nie tak!?:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Za mało masz do czynienia ze zgromadzeniami odnowy ducha świętego :P

    OdpowiedzUsuń