wtorek, 24 maja 2016

144/366

W godzinach pracy wymknęłam się na sajgonki. Uwielbiam:)
Wieczory majowe... nadal zaskakuje mnie, że po upalnym dniu wieczór jest zaskakująco rześki. I że bzy tak szybko przekwitają. Usiadłam na bujanym fotelu, nogi oparłam o ławkę. I tak trwałam (sielankę przerywało cykliczne oganianie się od jakichś fruwających żyjątek)...
Przed snem wzięłam książkę. Od kilkunastu dni czekała doczytana do połowy. Wróciłam i zdziwiło mnie, że lektura znów mnie wciągnęła. Lubię czytanie przy otwartym oknie, lubię kiedy docierają odgłosy zasypiającego świata: rechot żab, szum wody z podlewania ogródków. Właściwie już nie mogę się doczekać dzisiejszego wieczoru, dzisiejszego czytania.

1 komentarz:

  1. To bardzo zazdroszczę CI tej ciszy, bowiem ostatnio zięć sąsiadów zasiada na tarasie i peroruje jak najęty. Bez ładu, składu i refleksji, że to jednak zabudowa szeregowa...

    OdpowiedzUsuń