wtorek, 2 sierpnia 2016

214/366

Zaskoczył mnie fakt, że już sierpień. Że przyszedł ten miesiąc, który kiedyś napawał mnie takim smutkiem. A który od kilku lat przynosi ukojenie, ukołysanie. Może dlatego, że gdyby życie człowieka przełożyć na rok, to... chyba akurat byłabym w sierpniu. Już nie rozpasane lato ale już powolne, przedjesienne wyciszanie.

Znalazłam piękne miejsce w pobliżu morza. Tak piękne, że aż nie wierzę w jego istnienie. Zapisałam dane, bo może kiedyś...
Wieczorem z ulgą skończyłam słuchać "Czerwone gardło", nie wiem czy to wina lektora, czy ta część jest tak wydumana ale dobrnięcie do ostatniej minuty książki sprawiło mi prawdziwą ulgę. Przed snem napisałam do pewnego (innego niż to wyżej wspomniane) nadmorskiego miejsca. Kiedy w nocy wstałam wpuścić kota zajrzałam do domowej skrzynki mailowej. I przyszła odpowiedź. Aaaach!

3 komentarze:

  1. Bardzo ładne i trafne to porównanie z sierpniem. Mam podobnie.

    Wiesz, że chyba jest wydumana. Wydaje mi się, że ze wszystkich części najtrudniej było mi się zorientować kto jest kim i chyba na koniec nie zrozumiałam, kto w końcu był mordercą...

    W kontekście mojego oczekiwania na odpowiedź... chyba CI zazdroszczę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. mordercą był ojciec Rakel, który cierpiał na jakiś tam syndrom, że "wcielał się" w niego ten kolega z wojska, Daniel. a ojciec Rakel to zdezerterował i ukradł tożsamość jeszcze innemu towarzyszowi broni. tak, dla mnie to było już do przesady wydumane.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, teraz coś kojarzę, chyba nawet podczas słuchania część z tego zrozumiałam, ale długofalowo nie zapamiętałam.

    OdpowiedzUsuń