Plan był taki, aby nic nie robić. Najwyraźniej robienie niczego nie obejmował trzech pralek prania, poukładania w szafach i pomocy G. w sprzątaniu jego pokoju. Nałożyłam też maskę na włosy. I zrobiłam peeling z kawy, peeling z savon noir i jeszcze upiększającą miksturę na dłonie i stopy (chciałabym napisać, że poczułam się po tych zabiegach lekka i odświeżona, ale... z tą lekkością poszło coś nie tak, bo kiedy weszłam na wagę to struchlałam, zaniemówiłam i szybko wykupiłam trzymiesięczny pakiet diety i treningu na Vitalii).
Do snu nadal Mariusz Bonaszewski czyta o zbrodniach w Helsingborgu.
Kolejna książka, którą chcę :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałam się do Vitalii i uważam, że to bardzo dobry i efektywny pomysł !