31/08 - 2/3 roku za nami, ostatni dzień sierpnia...
Z dużą ulgą odjechałam z SKP, gdzie znajomy mechanik zainstalował mi
szkło w lusterku, ponieważ pan w sklepie nie miał odwagi z uwagi na
kruchość i cenę założyć tej części.
Kupiłam w biedrze 2 książki: Więźnia nieba i Łowcę głów, wersja
kieszonkowa, każda po 9,99.
Poszłam z synem nr2 na Boską Florence. No i zdania są podzielone.
I. wyszedł z kina z potwornym bólem głowy, znudzony i poirytowany,
a ja z przekonaniem, że to film wybitny ! Co prawda kinowy, bo w domu
nie wiem, czy zdołałabym wytrwać te arie. I z całą pewnością nie
zakwalifikowałabym go jako komedii, a jeśli już, to komediodramat.
Chyba nieczęsto doceniam Hugh Grant`a, mam wrażenie że wciąż
gra tę samą rolę, nieprzytomnego, zawieszonego chłopaka, a tutaj zobaczyłam
mężczyznę kochającego, żyjącego w trudnym związku. Meryl Streep genialna,
wzruszająca, niezawodna i uroczy Simon Helberg. Dla mnie ten film, to historia
realizowania siebie, szukania szczęścia w czymś co się kocha, mimo wszystko.
jejku, strasznie chciałabym obejrzeć ten film! i myślę, że podobnie jak Ty, doceniłabym (nie tylko ze względu na Meryl).
OdpowiedzUsuńi uśmiechnęłam się, kiedy napisałaś że film "kinowy". bo dla mnie "kinowy" to taki, który nie wymaga skupienia. bo ja zdecydowanie wolę filmy w domu oglądać. i chyba mam tak od czasu, kiedy wstyd mi było bo przez pół sensu płakałam na "Co się wydarzyło w Madison County". właściwie szlochałam tłumiąc płacz. uznałam, że przy takich filmach jednak ludzkość i atmosfera kina mnie męczy i krępuje:)
We mnie w kinie, w tej ciemności budzi się mały emocjonalny ekshibicjonista :) Śmieję się głośno, wzruszam bez skrępowania, nic w przeciwieństwie do oglądania w domu mnie nie rozprasza :)
OdpowiedzUsuń