niedziela, 21 sierpnia 2016

233.2016

20/08 - taki dzień z cieniem śmierci i choroby w tle...
           Poranna msza w intencji teściów. 10 rocznica śmierci
           teściowej. Jakieś morze dni minęło... Msza była piękna,
           bo pozbawiona kazania, słońce przebijało się przez witraże
           i barwnie oświetlało ściany kościoła. Później z D. byliśmy
           na cmentarzu. Zapaliliśmy też znicz na grobie Pani B.
           Ładny, wczesnojesienny poranek.        
           Przed 11 byłam z Sonią u pani wet. Zabawny i rozczulający
           był moment, gdy osłuchiwana stetoskopem wstrzymała oddech
           kiedy poczuła słuchawkę na klatce piersiowej. Po pyralginie
           domięśniowej było lepiej.
           Skończyłam czytać "Przyjaciela rodziny" i zaczęłam "Osobliwe szczęście...".
         
           Po południu spotkaliśmy się z D. Powiedział mi, że dowiedział się,
           że miesiąc temu zmarła kobieta, z którą chodził do klasy i kiedyś
           była jedną z bliższych mu osób. 47 lat... trochę wcześnie...
         

2 komentarze:

  1. 10 lat? Az trudno uwierzyć w te tysiące dni...
    A co sie stało Soni? Coś poważnego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wydaje się, że z jednej strony migiem minęło 10 lat, a z drugiej tysiące dni...
    Prawdopodobnie złogi w woreczku żółciowym.

    OdpowiedzUsuń