wtorek, 30 sierpnia 2016

237/366

Rano poprosiłam mamę o podcięcie końcówek włosów. Żeby wyrównać ten dłuższy tył do ramion. Nie wiem CO zrozumiała mama, jaką miała wizję. Kilkanaście sekund później okazało się, że mam odsłoniętą całą szyję a włosy sięgają do brody. Nie jestem maniaczką długich włosów, zapuszczania na siłę, płakania nad każdym centymetrem. Ale wściekłam się, bo jakoś dawały się te włosy spiąć, jakoś zebrać...
Pograliśmy w Chińczyka, poszliśmy na plażę. A tam... chyba pierwszy raz widziałam coś, co pan z grajdołka obok nazwał "dymieniem morza". I tak to wyglądało: morze, plaża spowite były mgłą tak gęstą, że ledwie widać było wyciągniętą dłoń. A kilkanaście metrów dalej, tuż za lasem, świeciło piękne słońce i niebo było bezchmurne. Usiadłam na leżaku, zamknęłam oczy i weszłam do świata Harry'ego Hole...

2 komentarze:

  1. Nie umiem sobie tego dymienia wyobrazić :/ a wspomnienie a HH, to raczej przyprawia o dreszcze a nie o happy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a to fajnie wygląda. taka bardzo gęsta mgła, tak gęsta że wygląda jak dym (bardziej jak smog) ale bardzo rześko pachnie. i jest przy tym ciepło. i jakoś tak słońce próbuje przez to się przebijać.

    OdpowiedzUsuń